wtorek, 1 września 2015

Wrześniowa motywacja


I znów mamy wrzesień. Słońce zrobiło się jakieś takie jesienne, szczególnie późnym popołudniem odczuwam, że to właśnie ten moment, gdy lato po woli ustępuje miejsca nowej porze roku. Przed nami kolejne 30 wspaniałych dni, a każdy z nich warto zaplanować z głową. I ja postaram się udowodnić, że jak się chce to można nie zmarnować tego cennego czasu.

Muszę się do czegoś przyznać. Choć ciężko mi to teraz pojąć, to niegdyś należałam do osób które trwonią czas. Mijał dzień za dniem, tydzień za tygodniem, upływały miesiące, a w moim życiu nie działo się nic konkretnego, co pchałoby mnie do przodu. Każdy poranek wyglądał praktycznie tak samo, podążałam tą samą drogą, jadłam to samo - tony kanapek z tymi samymi dodatkami, czas wolny spędzam zwykle w podobny sposób. Nieustająca monotonia, nuda, niechęć do próbowania nowych rzeczy. Zgroza. Była ze mnie niezła maruda, która sama nie wie czego chce. Uogólniając, to nie był produktywny okres w moim życiu. 

Pewnego dnia nadarzył się przełom. Wreszcie nadszedł taki moment, długo wyczekiwany dzień, który odmienił wszystko wraz z natrafieniem na pewną serię filmików motywujących na Youtube. Naprawdę wtedy w moim życiu się zmieniać, a ja zamiast obiecywać sobie, że zrobię coś "jutro", zaczęłam działać "teraz". Uświadomiłam sobie, że zmiany nie dokonają się same i to ja muszę wziąć los w swoje ręce, a przecież nikt nie zrobi tego za mnie. Tak więc stopniowo zaczęłam wcielić w życie złote wskazówki mentorów. W telefonie ustawiłam wczesną pobudkę (nawet w weekendy - nie ma wyjątków) ponieważ mówi się, że ludzie sukcesu pracują, gdy inni smacznie śpią. Dodatkowo postarałam sobie wygospodarować te 7-8 godzin snu (w moim przypadku 7,5 godziny jest najlepsza opcją), dzięki czemu jestem wypoczęta każdego poranka. I choć na początku uważałam to za wielką głupotę, gdyż zwykle spałam po 5-6 godzin, a w weekendy odsypiałam nawet i po 10 godzin, to obecnie nie wyobrażam sobie innego systemu funkcjonowania. Taka mała zmiana zaczęła przynosić wielkie efekty, a ja spostrzegłam, że mam czas na wszystko. Człowiek wypoczęty to człowiek zadowolony, a ja potrafię ciężyć się chwilami, małymi rzeczami. To zaczęło być podstawą do budowania większego szczęścia i zadowolenia z życia. 

Aby zmotywować się do dalszego działania, w pierwszej kolejności  jasno określiłam sobie cel, oraz sformułowałam go w sposób pozytywny oraz określiłam czas jego realizacji oraz płynące z niego korzyści. Następnie postanowiłam wcielić wszystkie plany w codzienność. W związku z tym zaopatrzyłam się w kalendarz, by planować co muszę zrealizować, a każdy mój dzień zaczął wyglądać inaczej niż dotychczas. To metoda, która zdała u mnie egzamin znakomicie. Prowadzenie kalendarza pozwala jasno określić, co jak i kiedy (warto zainwestować w taki gruby, o formacie A5 z podziałem na godziny od rana do wieczora). Czyli jaką misję na dziś mam zrealizować, a co już wykonałam i mogę wykreślić. Mam to czarno na białym i nie mogę wykręcić się z zamierzonego planu tylko dlatego, że mam "lenia".


Planowanie stało się nawykiem. Z czasem zaczęłam wymagać od siebie więcej i więcej, a grafik stał się tak napięty, że miałam wypełniony plan dnia od rana do wieczora. Wtedy nie wchodziło w grę marnowanie czasu na głupstwa, na bezmyślne oglądanie programów telewizyjnych nic nie wnoszących do mojego życia. Nagle okazało się że mam czas na wszystko (naprawdę), wygospodarowany na obowiązki i przyjemności, czas na zadbanie o siebie (nie w biegu :P), posprzątanie domu, a nawet na chwile z ulubiona książką. Musze przyznać, że od planowanie dnia czy tygodnia zdaje u mnie egzamin. Dzień bez planu zupełnie się rozsypuje, a ja potrafię przełożyć coś co planowałam dzień wcześniej tylko dlatego, że mi się nie chce. W sumie to dobrze jak wymajają od nas inni, a ja zaczęłam również wymagać od siebie.

Tak mija każdy mój dzień. Dodatkowo każdego wieczora, przed zaśnięciem zadaje sobie pytanie czego nowego się nauczyłam i staram się wyszukać 3 rzeczy oraz zastanawiam się co mogę zrobić lepiej następnym razem. Uwierzcie na słowo, pomaga!

A z racji mojej słabość do kalendarzy prezentuję ten wersji mini, idealny do torebki, który posłuży mi przez cały rok.

Linki godne uwagi:
  1. Jak planować wspaniały miesiąc - mały poradnik + dwa genialne arkusze do pobrania: przejrzysty plan na miesiąc oraz 30 rzeczy do zrobienia, które stworzyła psycholog i trener Edyta Zając. 
  2. Jak planować swój dzień - czyli jak zaplanować swój dzień w rytmie zegara biologicznego. 
  3. Sposoby na produktywność - czyli mini poradnik Natalii z bloga Jest Rudo. 
  4. W jaki sposób się motywować - Mateusz Grzesiak, trener rozwoju osobistego prezentuje motywujące video, dzięki któremu dowiesz się w jaki sposób odnaleźć siłę do codziennej motywacji. 
  5. Jak planować dzień - Natalia i jej sposoby na organizację czasu, systematyczność listy zadań, oraz uświadomienie czytelnikowi, po co tak ważny jest kalendarz i dlaczego warto wszystko zapisywać.
  6. Dlaczego warto wstawać wcześniej - poradnik Magdy okazał się receptą na mój brak czasu, oraz "wydłużenie" dnia. 

3 komentarze:

  1. Jestem zwolenniczką planowania! Zdecydowanie lepiej jest, jeśli dobrze rozplanujemy sobie czas na wszystkie zajęcia i na wszystko co chcielibyśmy zrobic :)

    Pozdrawiam,
    www.katee-m.blogspot.nl

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie piszesz kurcze właśnie jesteśmy trochę podobne do siebie jak to czytam to myślę o sobie he he dziwne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie piszesz kurcze właśnie jesteśmy trochę podobne do siebie jak to czytam to myślę o sobie he he dziwne :)

    OdpowiedzUsuń